środa, 17 października 2007

Ojców...











Dzis Mis mnie wyciagnal do Ojcowa. Droga byla straszna. Nie dosc, ze Krakow caly rozkopany to jeszcze roboty poza miastem maja taki "romach", ze nie mozna nigdzie dojechac. Jak zawsze robotnikow jest zaledwie kilku, z czego moze 1 rusza lopata...ot Polska rzeczywistosc. Po GODZINNEJ (sic!) jezdzie w ogromnym korku dotarlismy do celu. Panowal tam wyjatkowy mikroklimat, a temperatura byla o dobrych kilka stopni nizsza niz gdzie indziej. Zdjecia jak zawsze musialem w HDR robic, bo niby czemu nie:D
Dzien minal bardzo udanie:)

Brak komentarzy: